"Jadzię wdowę" Ryszarda Ruszkowskiego wystawiono po raz pierwszy w roku 1896, a już w 1928 Boy /recenzując "Wesele Fonsia"
tegoż autora pisał: "Stara farsa jest niby kościotrup modnej niegdyś i zalotnej kobiety. Dlatego o ile się tego rodzaju rzeczy wznawia, konieczne jest zręczne ujęcie reżyserskie w tym duchu, aby nawet słabizny sztuki przefiltrowane przez Czas, zyskały nowa siłę komizmu, i aby ich starzyzna stała się wdziękiem staroświecczyzny."
Zapewne ten sam los czekałby "Jadzię wdowę", gdyby nie pióro i nożyce Juliana Tuwima. Autor "Kwiatów polskich" ciął i patroszył stare
teatralne ramotki: komedyjki te byty dla niego rusztowaniem, na którym wznosił nowa. budowlę. Teatralne przeróbstwo było artystyczną pasją Tuwima. Za Jego przyczyną /JADZIA/, sztuka, która straciła już dla następnych pokoleń swą "śmieszność" ukazała zaś płycizny; zyskała szlif literacki, nową siłę komizmu, a jej starzyzna /wg zaleceń Boya/ stała się wdziękiem staroświecczyzny.
Wystawiona w Tuwimowskiej przeróbce w 1937 roku, w warszawskim Teatrze Polskim, zyskała olbrzymi aplauz publiczności i biła rekordy kasowe, ilość zaś przedstawień przekroczyła setkę.
Od tej pory "JADZIA" raz po raz wznawiana. bawi kolejne pokolenia Widzów teatralnych.
Bawią nas wykpione, ale ciepło ujęte przez Tuwima i sympatyczne postacie:
— dobroduszny wuj Mieczysław ze swoimi "Puciatami, Kluciatami", wiecznie zatroskany o swój żołądek i dręczący otoczenie kresowymi przepisami kulinarnymi;
— dwie ciotki, w marzeniach heroiny z romansów, na co dzień zaś stare panny kurczowo trzymające się, ofiarowanego im przez rodzinę garnuszka;
- Bolek, maniak "końskich koligacji", mówiący tylko o wyścigach i aktoreczce Margot;
- galeria "panów z okolicy", lwów salonowych, prowincjonalnych przedstawicieli wielkiego świata, z pożeraczem serc niewieścich - Piszczalskim - na czele:
- i wreszcie Jadzia, wdówka na pokaz, skrzętnie ukrywająca swoje "diabliki".
premiera 12.10.1980